Jeśli czujecie niedobór klasycznego heavy metalu – to najwyższa pora abyście zapoznali się z Greckim zespołem Rhodium oraz ich najnowszym albumem Sea of the Dead.
Mówimy tutaj o tak klasycznej odmianie, że aż trochę garażowej. Już na początku możemy poczuć że gitary mają bardzo siarczyste brzmienie, które może obudzić skojarzenia z młodzieńczymi próba po nocach w garażu w sąsiadów. Jednak – wystarczy posłuchać trochę dłużej i poczekać na wejście wokalu, który pięknie spaja to wszystko ze sobą. Brzmieniowo – jest dosyć szorstki i surowy, jak w hitach z lat 90-tych, ale pasuje całościowo do koncepcji.
Jak możemy przeczytać na oficjalnym bandcampie zespołu:
„Sea of the Dead może nie być albumem koncepcyjnym, jednak większość utworów ma wspólny mianownik. Człowiek i jego walka o przetrwanie. Opowiadając historie, motywują ludzi do reagowania na wszystkie złe zachowania wokół nich i prowadzą ich do duchowego przebudzenia.”
Sam album przykuwa też uwagę gościnnymi występami – Iliana Tsakiraki na wokalu w utworze Sisters Of Fate, Matthew Dakourtos na skrzypcach w Sea Of The Dead, oraz John Galanakis na klawiszach w The Emperor.
Dzięki takiemu zabiegowi album nie jest w stanie się znudzić przy pierwszym przesłuchaniu, a i każde kolejne jest przyjemne i nie męczy.
